Józef Haller – błękitny generał, serdeczny rycerz niepodległości
W 2018 r. obchodziliśmy 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Jednym z jej twórców i obrońców był generał Józef Haller. Generał należał do grona „trzech Józefów” (obok Piłsudskiego i Dowbor-Muśnickiego), których walka i postawa wywarły bezpośredni wpływ na losy Rzeczypospolitej. W kwietniu mija setna rocznica jego nominacji generalskiej oraz dwudziesta piąta rocznica sprowadzenia jego zwłok do Ojczyzny.
Józef Haller von Hallenburg
(1873–1960)
„…»błękitny generał«, serdeczny rycerz niepodległości…”
Józef Haller urodził się 13 sierpnia 1873 r. w majątku ziemskim w Jurczycach pod Krakowem. Wywodził się w prostej linii od Jana Hallera (1467–1525), niemieckiego kupca, księgarza i wydawcy, właściciela założonej XVI w. pierwszej w Królestwie Polskim oficyny wydawniczej. W 1795 r. ród Hallerów został obdarzony przez cesarza rzymskiego Franciszka II herbem szlacheckim i przydomkiem von (de) Hallenburg. Mimo przychylności dworu cesarskiego w Wiedniu i szansy na wejście do elit austriackich, Hallerowie słynęli z umiłowania polskości, żarliwej religijności oraz patriotyzmu (ojciec przyszłego generała, Henryk, walczył w powstaniu styczniowym, a dziad Józef brał czynny udział w pracach Senatu Rządzącego Wolnego Miasta Krakowa).
22-letni Haller, po ukończeniu nauki w 1895 r., rozpoczął trwającą 15 lat służbę w artylerii austro-węgierskiej, a następnie, w 1910 r., zaangażował się w działalność społeczną, m.in. w ruchu skautowym i Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”. Zaprojektował wiele odznak skautowych i przyczynił się do powstania projektu Krzyża Harcerskiego.
Wybuch tak oczekiwanej przez Polaków wielkiej wojny oznaczał szanse na walkę o niepodległość Polski. W sierpniu 1914 r. Haller został jednym z głównych organizatorów Legionu Wschodniego we Lwowie, a później walczył w szeregach Legionów Polskich, najpierw jako dowódca 3. pułku piechoty, a następnie jako komendant II Brygady. Jego służbę przerwał w maju 1915 r. groźny wypadek samochodowy pod Częstochową. Mimo długiego leczenia i rehabilitacji Haller nie odzyskał pełnej sprawności w nodze i musiał do końca życia chodzić o lasce.
W czasie kryzysu przysięgowego w 1917 r. II Brygada, inaczej niż posłuszne Piłsudskiemu dwie brygady Legionów Polskich, pozostała wierna państwom centralnym i po przekształceniu w Polski Korpus Posiłkowy została skierowana na Bukowinę. Wkrótce jednak, na wieść o zawarciu przez Niemcy i Austro-Węgry traktatu z bolszewikami w Brześciu Litewskim, zbuntowała się i z bronią w ręku przekroczyła pod Rarańczą linię frontu. Sam Haller, na znak protestu przeciw traktatowi brzeskiemu, odesłał cesarzom austriackiemu i niemieckiemu swoje ordery. Na Ukrainie legioniści spotkali się z przychylnym przyjęciem dowództwa rosyjskiego i połączyli się z żołnierzami II Korpusu Polskiego. Hallerowi, awansowanemu w kwietniu 1918 r. na stopień generalski, powierzono dowodzenie 5. Dywizji Strzelców. Dywizja w składzie II Korpusu rozpoczęła marsz na Białoruś. Jednak w maju na drodze Polaków stanęły jednostki niemieckie. W bitwie pod Kaniowem, w której Haller dowodził całym II Korpusem, Polacy zostali rozbici. Generał uniknął niewoli i po wielu trudach, pod fałszywym nazwiskiem, dotarł przez Murmańsk do Paryża.
W stolicy Francji czekało na niego dowództwo Armii Polskiej, formowanej pod patronatem Komitetu Narodowego Polskiego z Romanem Dmowskim na czele. Haller objął dowództwo w październiku 1918 r. Armię tworzyli przede wszystkim Polacy z Francji i ze Stanów Zjednoczonych oraz jeńcy polscy z armii niemieckiej. Od koloru mundurów do armii przylgnęło określenie „błękitna”. (Mundury o takim kolorze nosili żołnierze większości wojsk francuskich, kolor ten miał się zlewać z błękitem nieba w czasie porannych ataków). Mimo że Polacy nie zdołali wziąć masowego udziału w boju – na front trafili dopiero w końcowej fazie walk z Niemcami – państwa ententy uznały armię „błękitną” za jedyną sojuszniczą polską formację wojskową i dopuściły jej żołnierzy do uroczystej defilady zwycięstwa pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu. To właśnie wówczas zaczęła rodzić się legenda Hallera – „błękitnego generała” – jedynego polskiego dowódcy walczącego na frontach wielkiej wojny przeciwko wszystkim trzem zaborcom, twórcy silnej i dobrze wyszkolonej armii (z czasem coraz częściej nazywanej też Armią Hallera). Jego przemarsz z wojskiem do kraju miał zdecydować o losie odradzającej się ojczyzny.
Po przyjeździe Hallera i jego „błękitnych rycerzy” do Polski w kwietniu 1919 r. witały ich tłumy. Hallerczycy zostali skierowani do walki na front ukraiński, ale sam generał, skłócony z Naczelnikiem Państwa Józefem Piłsudskim, otrzymał dowództwo Frontu Południowo-Zachodniego. Jego zadaniem była ochrona granicy polsko-niemieckiej. Kilka miesięcy później objął Front Pomorski, na którego czele kierował zajmowaniem przyznanego Polsce przez traktat wersalski Pomorza. 10 lutego 1920 r. Haller dokonał w Pucku uroczystego aktu zaślubin Polski z morzem, wrzucając do Bałtyku ozdobny pierścień.
Wojna polsko-bolszewicka 1919–1921 stała się kolejnym ważnym rozdziałem w życiu „błękitnego generała”. Haller, przeciwny wyprawie kijowskiej, wycofał się z dowodzenia.
Nie wzbudziło to żalu Piłsudskiego. Na początku lipca 1920 r. Marszałek postanowił jednak wykorzystać popularność generała, zwłaszcza wśród patriotycznie nastawionej młodzieży – od 3 lipca Haller był przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego – i zdecydował się powierzyć mu najpierw komendę nad mającą się formować Armią Ochotniczą, a potem nad całym Frontem Północnym. Zadaniem tego frontu była m.in. obrona Warszawy przed nadciągającymi ze wschodu bolszewikami. Według wspomnień Hallera, Piłsudski, powierzając stolicę generałowi, miał powiedzieć: „Wierzę w waszą dobrą gwiazdę”. „A ja w pomoc Bożą” – odpowiedział „błękitny generał”.
Czy ta rozmowa rzeczywiście się odbyła? Nie wiadomo. Marszałek, mający w sercu gorący kult Matki Boskiej Ostrobramskiej, ale żywiący pewne wątpliwości co do istnienia Boga, zapewne wolałby, aby Haller pokładał więcej nadziei w polskich bagnetach. Ten jednak przystąpił do działania, ufając gorąco Opatrzności i – jak sam pisał – „z wizją obrony Częstochowy, z Jasnogórską Królową Polski, Matką Bożą, której Wniebowzięcie się zbliżało”. Na jego prośbę dziekan Frontu Północnego od 14 sierpnia odprawiał nowennę, która rozpoczynała się Mszą św. w kościele św. Zbawiciela przed ołtarzem Matki Boskiej Częstochowskiej. Codziennie rano generał był obecny na Mszy św. i przystępował do komunii. W swoich wspomnieniach zanotował: „Powziąłem […] decyzję z pełną wiarą, że Bóg da nam zwycięstwo w bitwie o Warszawę, którą to bitwę postanowiłem rozpocząć 14 sierpnia w wigilię święta Wniebowzięcia”. W czasie krwawych walk o Radzymin 15 sierpnia, przekonany, że to dowodzone przez niego wojska mają do wykonania kluczowe zadanie, wbrew rozkazom Naczelnego Wodza, zaangażował w walkę zbyt liczne siły. Tym samym osłabił oddziały, które zostały wyznaczone do wsparcia uderzającej znad Wieprza grupy Marszałka Piłsudskiego. Wieczorem Haller wjechał na rynek opanowanego ostatecznie przez Polaków Radzymina, a następnego dnia uczestniczył w dziękczynnym nabożeństwie odprawionym w zniszczonym miasteczku. Gdy arcybiskup Aleksander Kakowski wręczał generałowi medal św. Joanny d’Arc, przywieziony od papieża Benedykta XV, przedstawił Hallera jako „przykład wiernego syna Kościoła, który walczy dla obrony chrześcijaństwa przeciwko nawale, będącej chrześcijaństwa zaprzeczeniem”. Niedługo potem arcybiskup Józef Teodorowicz w kazaniu tak mówił o Hallerze: „On to ducha swojego tchnąć umiał w żołnierskie zastępy. Sam im przodował, prowadząc ich na boje, ale przodował im też, prowadząc ich wprzód do kościołów, gdzie przystępował wespół z nimi do Stołu Pańskiego i uczestniczył w nowennie błagalnej o zbawienie Polski”.
Wkrótce po zwycięstwie radzymińskim Haller został jednak odsunięty od dowodzenia frontem. Stało się to na rozkaz Piłsudskiego. „Błękitny generał” po raz kolejny bowiem, wbrew rozkazom i koncepcji Naczelnego Wodza, zaczął prowadzić samodzielną operację przeciw bolszewickiej 4. Armii i korpusowi Gaj-Chana. Działania te (nazwane przez Piłsudskiego „dziwacznymi” i „nonsensownymi”) zakończyły się niepowodzeniem i zmniejszyły rozmiary zwycięstwa polskiego w Bitwie Warszawskiej. Sprawa miała swój dalszy ciąg w 1924 r. Na wniosek kilku generałów Haller został wówczas przedstawiony do odznaczenia orderem Virtuti Militari II klasy. Nadawano go dowódcom, którzy odznaczyli się m.in. skuteczną i bohaterską obroną zajmowanych pozycji. Kandydaturze tej sprzeciwił się jednak Piłsudski, i to w ostrych nieparlamentarnych słowach, co sprawiło, że tego odznaczenia Hallerowi nie przyznano. Generał musiał zadowolić się nadanym wcześniej orderem V klasy (za wybitne męstwo i narażenie życia).
W 1922 r. Haller rozstał się z wojskiem, ponieważ z ramienia prawicy został wybrany posłem na sejm. Po zabójstwie prezydenta Gabriela Narutowicza wiele osób uważało, że „błękitny generał” był winny rozpętania nagonki na prezydenta wybranego głosami lewicy i mniejszości narodowych. Niektórzy wprost nazywali go mordercą. Aby bronić swego imienia, Haller zwrócił się do generalskiego sądu honorowego. Stanął nawet do pojedynku na pistolety z posłem Marianem Zyndramem-Kościałkowskim, choć dla tak gorliwego katolika jak Haller pojedynek był wielkim grzechem. W efekcie generał nie oddał przysługującego mu strzału, a Kościałkowski specjalnie chybił.
Po przewrocie majowym w 1926 r., Haller, który nie był przychylny Piłsudskiemu, został przeniesiony w stan spoczynku. W latach 1936–1939 stał się jednym z organizatorów i przywódców opozycyjnego wobec sanacji Frontu Morges. Po wybuchu II wojny światowej przebywał na emigracji – wszedł w skład rządu generała Władysława Sikorskiego jako minister oświaty. Po 1945 r. nie wrócił do Polski. Zmarł w Londynie 4 czerwca 1960 r. W 1993 r. jego zwłoki wróciły do kraju i zostały pochowane w Krakowie w kościele garnizonowym św. Agnieszki.